piątek, 11 marca 2016

Nigdy w życiu!


"Chciałabym schudnąć, ale nie pójdę na siłownię! Nigdy w życiu! Tam są tylko szczupłe, wysportowane, seksowne laski....".
"Iść na saunę?! Nago??? Nie, no jakiś żart! To miejsce dla jakichś psychopatów i ekshibicjonistów! Kurczę ciekawi mnie jak tam jest.... ale nie, nie pójdę i koniec!".
"Śpiewanie karaoke? Kurczę niby fajna zabawa.... ale nie dla mnie.... Fałszuję tak potwornie, że ludzie pękliby ze śmiechu słysząc jak zawodzę! Nigdy w życiu!".
"Za granicą przemówić po angielsku? nie nigdy! Mój angielski brzmi jak miks rosyjskiego z niemieckim akcentem w ustach arabskiego poganiacza wielbłądów! Wstydzę się i koniec!".
"Boże, wszędzie się gubię, moja orientacja w terenie jest tak koszmarna, że ledwo nauczyłam się drogi ze szkoły do domu! Gdyby przyszło mi być przewodnikiem jakiejkolwiek grupy osób, poprowadziłabym wszystkich na pewną śmierć. Dobrze, że nigdy nie będę musiała tego robić...".
"Praca z ludźmi?! Nie, nigdy w życiu! Najlepiej w jakimś biurze przy przekładaniu papierów, byle jak najmniej spontaniczności i kontaktu z drugim człowiekiem! Tak jest bezpieczniej...".
"Nigdy nie nauczę się pływać! Boję się wody i już! Nie nauczyłam się jako dziecko to tym bardziej nie da rady mając prawie 30 lat...".
"O mój Boże! Zmieniłam kolor włosów i są prawie rude! Jak ja teraz wyglądam! Będą zaraz złośliwie komentować w szkole. Będą gapić się na ulicy! Jutro wrócę do starego blondu! Wszystko, byle się tylko nie wyróżniać...".
"Iść do psychologa?! Rozmawiać o swoich prywatnych sprawach z kimś obcym?! Nigdy w życiu!".
"Prowadzić bloga? A po co? Nikt nie będzie tego czytał, nie mam talentu do pisania! Czy bym chciała? No tak, chciałabym...gdybym umiała pisać!".

Starczy Wam? Mi chyba już starczy tej wyliczanki przeświadczeń, którymi się karmiłam przez lata. Im dłużej choruję na depresję, tym częściej zastanawiam się, dlaczego akurat mnie to spotkało? Tyle bólu, tyle cierpienia... Od jakiegoś czasu nieco inaczej postrzegam swoją chorobę. Zaczynam widzieć jak bardzo zmieniło się moje życie, dzięki temu, że dane mi było sięgnąć dna. Dzięki chorobie jestem dziś innym człowiekiem. Po części spowodowały to leki, które ośmieliły mnie do wielu odważnych zachowań. Po części przemianę zawdzięczam własnej desperacji i przekonaniu, że nie pożyję na tym świecie za długo, więc póki tutaj jestem, chciałabym jeszcze paru rzeczy spróbować. Po prawie 9 latach leczenia powyższe przemyślenia możemy zamienić na poniższe.

"Byłam na siłowni. Pełno tam babek z nadwagą. W końcu chodzi się tam głównie po to, żeby schudnąć. Nikt nie zwrócił na mnie uwagi, bo wszyscy byli zajęci wyciskaniem siódmych potów".
"Chodzę na saunę! Uwielbiam to! Od jakiegoś czasu całkiem nago! Pełno tam golasów z brzuchami, nikogo to nie dziwi...To nie jest wybieg, a strefa relaksu przeznaczona dla każdego, niezależnie od sylwetki!".
"Lubię śpiewać karaoke, choć fakt fałszuję strasznie... Cóż, dzieciaki z którymi to robiłam, a niedawno starsze osoby niekiedy śpiewały gorzej ode mnie. Nikt się ze mnie nie śmiał, choć ja z siebie trochę!".
"Byłam na Łotwie na międzynarodowym zjeździe młodzieży jako opiekun kilkorga nastolatków. Fakt, mówię bardzo słabo, ale kiedy trzeba umiem się odezwać. Paroma słowami, ale dogadałam się, a rozumiałam prawie wszystko co do mnie mówili!".
"Byłam z dziećmi na wielu wyjściach w teren bez większej znajomości topografii mojego miasta. Nieco krążyliśmy w drodze do celu, ale trafiliśmy do każdego".
"Praca w biurze?! Wolę umrzeć! Lubię prowadzić zajęcia. Kocham nieformalną atmosferę wszelkich miejsc typu domy opieki. W grupie ludzi, którzy dobrze się przy czymś bawią, czuję że żyję, a jeśli ten powód do radości wymyśliłam ja...czuję, że żyję po coś".
"Umiem pływać. W wieku 28 lat poszłam na kurs i co prawda idzie mi tylko w pozycji na plecach, ale przemieszczam się w środowisku wodnym, a z racji sylwetki mam całkiem niezłą wyporność! Kiedy kazali skakać na głęboką wodę robiłam to, a byli tacy, którzy nie potrafili się odważyć".
"Miałam na głowie już wszystkie kolory włosów. Ostatnio niebieski, obecnie różowy. Podoba mi się bycie innym od reszty i nie wierzę, że to piszę, o dziwo, starszym osobom, które kojarzą się z dewocją i kościelnymi pieśniami, podobają się moje włosy".
"Jestem w regularnej terapii od prawie roku. Wcześniej moich jęków wysłuchiwało jeszcze 16 terapeutów. Nie mam jakichś większych problemów z uzewnętrznianiem się. Nabieram zaufania do mojej psycholożki, mimo kryzysu jaki miałam po drodze. Dużo pracy przede mną, ale nie rezygnuję!".
"Jak widać piszę. Lepiej, gorzej, częściej, rzadziej. Raz wejdzie na bloga jedna osoba, raz więcej. Niedługo minie ponad pół roku od pierwszego postu. Mam swoją przestrzeń, która kogoś obchodzi! Podnosi mnie to na duchu".


Gdybym nie zachorowała, pewnie do dziś wielu rzeczy zwyczajnie bym nie spróbowała. Najgorzej jest mieć na coś ochotę, a nie mieć na to odwagi. Chciałabym jeszcze więcej! Dopóki jest czas i możliwość. Dopóki nie położy mnie znowu do łóżka! A kiedy mnie położy, poleżę tydzień czy dwa, a później wstanę! Wstanę po to, żeby udowodnić sobie i światu, że moje "nigdy w życiu" to gówno prawda!


Czasem po prostu musisz skoczyć – tak
Wyskoczyć i po prostu poczuć wiatr – tak
Jesteś silniejszy niż sądzisz
Jesteś!
Czasami to po prostu będzie bolało– tak
Ale będziesz żył i uczył się w trakcie – tak
Jesteś silniejszy niż sądzisz
Jesteś nie do zatrzymania!





13 komentarzy:

  1. Piękny post. Wiele ludzi nie zdaje sobie sprawy jak ta choroba może odmienić, wręcz zniszczyć człowieka. Sam tego doświadczyłem, jednak nie powiem, że jestem w niej nie wiadomo jak doświadczony. To co napisałaś jest naprawdę motywujące. Sam często bałem się cokolwiek zrobić, pomijając już w ogóle fakt, że jestem także nieśmiały. Jednak warto ryzykować, bo cóż przecież mamy do stracenia?
    Pozdrawiam~

    http://ghoulowyswiat.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wiesz, teraz też wielu rzeczy nadal się boję, ale mam nadzieję, że wkońcu pokonam ten strach. Może za 10 lat zajrzę na tego bloga i będę mogła napisać to samo apropos aktualnych lęków. Wierzę w to co mówi moja psychoterapeutka, że nie da się czegoś zrobić odrazu i nagle diametralnie zmienić swojego życia. Na to trzeba cierpliwości, woli walki i CZASU...Bardzo się cieszę, że do mnie zajrzałeś, teraz ja idę poczytać Ciebie:).
      pozdrawiam ciepło
      Ana

      Usuń
  2. Nie mogę dodać komentarza na Twoim blogu, ani wysłać Ci maila. Klikam w ikony i nie przenosi mnie do nowego okna:(. O co chodzi? To problem u mnie czy u Ciebie na blogu? Daj jakieś instrukcje;).
    pozdrawiam
    Ana

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Heh, chyba to coś u Ciebie, bo jak sprawdzałem to wszystko działa. Nigdy nie sądziłem, że wejście w dany post i przewinięcie w dół potrafi być takie skomplikowane :p
      Miłego dnia~

      Usuń
    2. No po co się zaraz wyzłośliwiać:P obczaje to jeszcze raz, bo Twój blog jest ciekawy i ma interesujący design :D

      Usuń
  3. Ja również mam depresję. I powiem Ci szczerze,że ten post zrobił na mnie wrażenie. Będę się kierowała tym, co mnie ogranicza. Dziękuję za to.

    OdpowiedzUsuń
  4. Dziękuję,że poświęciłaś czas na przeczytanie tego postu i za komentarz, który sprawia, że czuję, że piszę "po coś" i "dla kogoś":). Walcz i napisz czasem jak Ci idzie:).
    pozdrawiam ciepło
    Ana

    OdpowiedzUsuń
  5. Brawo! Jestem pod wrażeniem. I mocno trzymam kciuki za ciąg dalszy:)
    o.

    OdpowiedzUsuń
  6. Czuję ten doping:). Dziękuję ci... za wszystko;).
    pozdrawiam ciepło
    Ana

    OdpowiedzUsuń
  7. Witaj :)
    Czytając Twój post byłam i wciąż jestem pod ogromnym wrażeniem, jestem tu, bo ktoś Tobie znajomy polecił mi Twojego linka i teraz już wiem, gdzie będę szukać motywacji :)
    Mimo braku tej choroby, lecz jedynie czasem zachowań typowo depresyjnych jakie mi towarzyszyły przez moją sytuację,lekką fobię społeczną i nieśmiałość wiecznie wyliczałam co jest nie dla mnie, do czego się nie nadaje, że wszyscy są idealni, lepsi, a ja najlepiej żebym siedziała w czterech ścianach i żyła nadzieją, że kiedyś to się skończy. Można powiedzieć, że w jakimś stopniu się skończyło, starałam się szukać dobrych cech u ludzi, cieszyć ich szczęściem, czytałam wiele motywujących artykułów, oglądałam filmy o rozwoju i samorealizacji, zaczęłam stosować afirmację, wmawiać sobie różne rzeczy już z desperacji, bo naprawdę miałam dosyć i przestałam się przejmować niepotrzebnie całym worem nieszczęśliwych myśli, które przecież tylko mi ciążyły i nie dawały iść do przodu. Teraz wiem, że czasem trzeba uwierzyć w siebie choć troszeczkę i szukać inspiracji w takich ludziach jak Ty.
    Pozdrawiam serdecznie i życzę miłego dnia :)

    OdpowiedzUsuń
  8. :) wiesz, kiedy człowiek myśli o sobie "że jest gównem i do niczego się nie nadaje" niezależnie od tego jakich zalet by nie posiadał będzie nieszczęśliwy. Myśli depresyjne niszczą wszystkie dobre cechy jakie masz, talenty i predyspozycje - które ma każdy, nie pozwalają człowiekowi żyć! Ja z desperacji słuchałam kiedyś nagranej na telefon bajki, którą mi na sesji opowiadała moja była psychoterapeutka, teraz mnie to śmieszy, wtedy byłam w takim stanie, że wysłuchałabym wszystkiego co tylko może mi pomóc. Kiedy czytam Ciebie mam wrażenie, że pisze do mnie ktoś kto walczy. Ktoś kto ma odwagę powiedzieć sobie "nie chcę tak żyć!". Od tego wszystko się zaczyna:).Jesteś na dobrej drodze, którą ja też idę:). Wszystko co piszę na blogu jest szczere i prawdziwe. Jeśli udają się różne rzeczy mnie, to udadzą się też Tobie. Czytaj mnie, jeśli możesz dodawaj od siebie jakieś spostrzeżenia cenne dla innych, którzy tu zaglądają. Walcz dalej, a za parę lat i Ty sama siebie nie poznasz:).
    ps. kiedy przeczytałam o szukaniu inspiracji w ludziach takich jak ja szczena mi opadła:). Dziękuję Ci...
    pozdrawiam ciepło
    Ana

    OdpowiedzUsuń
  9. Owszem ten ktoś no chociaż próbuje jakoś walczyć, choć czasem jest "Raz pod wozem...raz pod wozem" hehe :) jak złapie mnie dół to sobie wmawiam, że trzeba sobie jakoś radzić z rzeczywistością i tyle, choć ani pracy, ani wspierającej rodziny, problemy finansowe. Niby na chwilę dodaje mi to mini motywacji, ale nie wiem dlaczego, bo przecież rzeczywistość rzadko bywa motywująca. No, ale nie chcę by płynęła z mojego komentarza jakaś niepotrzebna, negatywna energia :) Trzymam kciuki za dalszą poprawę u Ciebie i dużo uśmiechu życzę na każdy dzień :D

    OdpowiedzUsuń
  10. Zapomniałaś o "raz na wozie" patrz jak psychika Ci źle podpowiada:):P. Rzeczywistość niestety jest jaka jest...Dla mnie pozytywne myślenie nie polega wcale na oglądaniu świata przez różowe okulary. Kiedy jest Ci źle nie udawaj i mów o tym! Przede wszystkim jednak staraj się skupiać na rzeczach pozytywnych. U każdego jakieś pozytywy się pojawiają. Problem ludzi ze skłonnością do depresyjnych myśli polega na tym, że oni nie widzą WCALE tego co dobre, a wszystko co złe biorą do kwadratu. Można i trzeba nad tym pracować! Życzę siły i przede wszystkim SZCZEREGO uśmiechu :).
    pozdrawiam ciepło
    Ana

    OdpowiedzUsuń