sobota, 7 listopada 2015

Księżniczka


"Wszystkie dzieci nasze są" Majki Jeżowskiej brzmiące w głośnikach na dużej sali gimnastycznej przystrojonej błyszczącymi ozdobami z papieru. Mnóstwo małych dzieci podskakujących wesoło w rytm muzyki. Trwa szkolny bal klas 1 - 3. Na środku sali, ubrana w balową sukienkę w srebrnej koronie na głowie, stoi ładna długowłosa dziewczynka - typowa mała miss. Wokół niej grupka chłopców kłóci się zażarcie, który będzie mógł z nią zatańczyć. Ona śmieje się wesoło kokieteryjnie potrząsając włosami. Myślicie, że to ja nią jestem?

Otóż niestety moi drodzy to nie ja, ale ja też tam jestem. Siedzę pod ścianą w długiej "kiecy" jak dla starej baby, bez korony, choć niby też jestem przebrana za księżniczkę. Mama stwierdziła, że korona mi niepotrzebna - fakt żadne nakrycie głowy nie odwróciłoby uwagi od mojej jakże oryginalnej kreacji. Jestem obrażona na cały świat i obserwuję z zazdrością małą miss. Nie mam ochoty bawić się z innymi dziećmi i myślę tylko o tym "dlaczego wokół niej stoi wianuszek chłopców a mnie żaden nie poprosił do tańca". Tak upływa mój pierwszy szkolny bal. Obiecuję sobie, że za rok, ja też będę wyglądała jak prawdziwa księżniczka.

Mija rok. Kolejny szkolny bal. Dźwięki jakże popularnej w tamtych czasach lambady niosą się po sali. Mała miss w tej samej sukience i koronie tańczy z najprzystojniejszym chłopcem w klasie. Ja też tam jestem. Tym razem mam na sobie śliczną nową sukienkę. Znowu jednak podpieram ścianę a obok mnie ani jednego chłopca. Jakaś dziewczynka chwyta mnie za ręce i ciągnie na parkiet. Idę niechętnie. Cały czas myślę "Sukienka nie pomogła, jestem brzydka, nigdy nie będę taka jak ona". Jest mi przykro. Mała miss staje się moim obiektem zazdrości na kolejne parę lat, podczas których jest najpopularniejsza wśród rówieśników, zostaje wybrana dwukrotnie miss szkoły i przewodniczącą zarówno klasy jak i szkolnego samorządu. Z każdym jej sukcesem moje poczucie wartości maleje, bo jak to możliwe że ja nie jestem tą pierwszą, najładniejszą i najbardziej docenianą? Co jest ze mną nie tak?!

Mijają lata. Tym razem szkolna wycieczka w drugiej klasie liceum. Górskim szlakiem idzie nastolatka. Choć teren niesprzyjający ma na sobie kozaczki na obcasach, pełen makijaż i szminkę na ustach mimo, że pada deszcz. Myślicie, że to ja nią jestem?

Otóż niestety moi drodzy to nie ja, ale ja też tam jestem. Ciągnę się na samym końcu wycieczki w glanach i szarawej kurtce a postawą przypominam "kalwaryjskiego dziada". Myślę sobie "Jak ona to robi, że tak świetnie wygląda, laska z niej a ja jestem.... taka..... brzydka i zaniedbana". Kolejny obiekt zazdrości powoduje, że zmieniam swój wygląd. Farbuję włosy na blond, zaczynam nosić niewygodne obcasy i spódniczki mini. Mężczyźni oglądają się za mną na ulicy. Tym razem powinnam być już dowartościowana. Wyobraźcie sobie, że wcale nie!. Nie czuję się atrakcyjna, bo nie wyglądam tak jak ona. Nie jestem NIĄ i we własnych oczach nadal jej nie dorównuję. Ona i tak wygląda lepiej, jest popularniejsza, sto razy bardziej przebojowa i ma lepsze stopnie. Nauczyciel języka polskiego, będący dla mnie wielkim autorytetem, mnie nie zauważa i ocenia przeważnie na tróje a ją wychwala pod niebiosa i stawia jej wiecznie piątki. Karze jej przechadzać się po sali, żeby pokazać nam jak świetnie się dziś ubrała. Do jasnej cholery co jest ze mną nie tak?!.

Dziś z perspektywy czasu wiem już co.
Chciałam być zawsze NAJ. Wciąż porównywałam się z innymi. Widziałam masę zalet w kimś a niewiele w sobie. Myślałam, że przebranie na bal, obcasy czy spódniczka mini pozwolą mi prześcignąć obrany przeze mnie ideał a wystarczyło tylko zmienić myślenie. Chłopcy z mojej szkoły podstawowej nie byli wyrocznią dziewczęcej atrakcyjności, mogłam ich olać i bawić się dalej beztrosko z koleżankami. Nauczyciel języka polskiego nie był nieomylnym wybitnym znawcą polskiej literatury, może ktoś inny moje pisane po nocach wypracowania oceniłby na piątkę.
Każdy z nas jest INNY, nie ma lepszych czy gorszych. Nie budujmy swojego poczucia własnej wartości na zdaniu napotkanych osób. Jeden nas doceni, inny skrytykuje i to tylko od nas zależy, którą opinię weźmiemy sobie do serca. Nie pozwólcie, żeby ludzie, którzy nie są wcale od was lepsi wpływali na to co o sobie myślicie!

Na zakończenie z nieskrywaną przyjemnością pragnę nadmienić, że mała miss się roztyła, a laska z górskiego szlaku od nadmiaru tapety postarzała o jakieś dwadzieściapięć lat i wygląda jak moja matka, co i tak nie zmienia faktu, że zawsze była "pusta jak bęben", miała "siano w głowie" a teraz od tych kozaczków na obcasie napewno ma haluksy.....

6 komentarzy:

  1. hej, pięknie to napisałaś, choć dogryzlaś im pod koniec (niewiem czy potrzebnie czy niepotrzebnie) Ja w podstawówce głownie przez ojca miałem dorównywać najlepszym ale w nauce i to skończyło się wiadomo czym - depresją ale dopiero w lic, bo jako dzieciak jakoś sobie radziłem. Ludziom się nie powinno zazdrościć (choć wiem bo sam to robie) bo mogą mieć problemy o których niewiemy lub w przyszłosci przeżywać to co my już przeżyliśmy, takie pogodzenie się z tym daje pewnego rodzaju spokuj, przynajmniej mi.

    OdpowiedzUsuń
  2. dogryzłam bo jestem złośliwa z natury :D a poza tym ich przykład pokazuje, że ludzie się zmieniają i nie zawsze pozostają NAJ. Co do problemów to prawda każdy je ma, tak samo jak każdy ma jakieś kompleksy. Czasami zazdrościmy innym a tak naprawdę nie wiemy czy rzeczywiście są szczęśliwi.
    pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  3. Ładnie piszesz, że każdy jest inny nie ma lepszych ni gorszych,a końcówka Twojego wpisu to zupełne zaprzeczenie tego. A to prawda, że wszyscy jesteśmy tak samo wartościowi, każdy na swój sposób, chociaż wszyscy mamy problemy i wady, czasem nawet świetnie udaje nam się to ukrywać i udawać, że wszystko jest super i można zazdrościć księżniczce z balu, ale nie znamy jej życia,a jedynie wycinek,a w głębi duszy może ona też cierpi z jakiegos powodu. Nie ma co się jednak cieszyć z czyichś potknięć i nieszczęść,bo taka energia wraca, trzeba więc innym życzyć dobra i zamiast rozglądać się dookoła i szukać, gdzie tu można wbić jakąś szpile,by poczuć się lepiej,to warto wykazywac się empatią do tych co cierpią w jakiś sposób,a z tych którym zazdrościmy czegoś czerpać przykład i inpspiracje,a nie siać zazdrość. Bo zazdrość nie jest fajna, ale może stać się pozytywną motywacją do zmian. Tego Ci życzę.

    OdpowiedzUsuń
  4. Końcówka jest złośliwa to fakt, ale to nie znaczy zaraz życzenia komuś źle i cieszenia się z czyjegoś nieszczęścia. Zazdrość nie jest fajna to fakt, ale odczuwa ją tak naprawdę większość z nas bo nikt nie jest idealny. Co do inspiracji to faktycznie, nie patrzyłam do tej pory na to w taki sposób:). Dzięki, że do mnie zajrzałaś:)
    pozdrawiam ciepło

    OdpowiedzUsuń
  5. Bardzo dobry tekst. Gratuluję ;) i czekam na świeże wpisy!

    OdpowiedzUsuń
  6. Bardzo Ci dziękuję:). Myślę, że ten teks jest moim najlepszym, natchnęło mnie wtedy:).
    pozdrawiam ciepło
    Ana

    OdpowiedzUsuń