środa, 5 sierpnia 2015

Jedna gwiazda


No i stało się.
Depresja wróciła, czuję się tak okropnie, że mam ochotę wyć. Leżę w ciemnym pokoju,brzęczy włączony telewizor patrzę na jedną jedyną gwiazdę migoczącą na niebie za firanką i myślę sobie:" Chcę ze sobą skończyć, jestem taka zmęczona, Boże pozwól mi to skończyć".

Wspominam dobre chwile jakie przyniósł mi los, chwile gdy mogłam zakosztować NORMALNEGO życia, kiedy miałam swoją ukochaną pracę, gdy otaczali mnie ludzie.
Wspominam swoją pracownię plastyczną - zwykłą klitkę z odrapanymi ścianami, którą dyrektorka w jednej z instytucji w których pracowałam pozwoliła mi urządzić. Dla kogoś obcego to "takie nic" - dla mnie to był cały świat.

Wspominam dzieci z którymi pracowałam w innym miejscu, życie jakie tętniło we mnie gdy byłam wśród nich. Czułam się wtedy komuś naprawdę potrzebna.

Wspominam chorych psychicznie ludzi z którymi los pozwolił mi popracować tylko trzy miesiące. Lepszych ludzi nigdy nie spotkałam. Staje mi przed oczami twarz jednej kobiety. Miała na imię Ela i jakieś sześćdziesiąt lat. Na początku w ogóle nie mogłam zrozumieć co mówi taka ta jej mowa była niewyraźna. Ela - upośledzona w stopniu umiarkowanym pensjonariuszka domu pomocy- miała dobrą, kochaną twarz a gdy się uśmiechała ciepło robiło się człowiekowi na sercu. Lubiła bliskość drugiego człowieka, lubiła się do MNIE przytulać. I widzę tą twarz,tą szczerą pomarszczoną twarz i myślę "Może nie żyjesz już Elu przyjdź po mnie bo jestem taka zmęczona.  Pójdziemy razem".

Od roku nie mogę znaleźć pracy. Mam studia wyższe i dwie podyplomówki a teraz przyjdzie mi zaczynać wolontariat bo pracy dla mnie nie ma a do sklepu na kasę nie pójdę - zwyczajnie nie dałabym rady. Wiecie co, mam 31 lat ale chyba nie mam już siły. Marzę żeby odejść i trafić do "swojego nieba" gdzie są ze mną ci których spotkałam gdy przez chwilę byłam szczęśliwa. Siedzimy w odrapanej pracowni i malujemy. Będąc tam wiem, że już nic złego mnie nie spotka, ani bezrobocie, ani depresja, źli ludzie nie przyjdą i nie wyrządzą mi krzywdy. Nic się nie stanie bo w moim niebie jestem bezpieczna Już na zawsze...... Zaraz potem myślę "wejdź na parapet i skocz a będziesz w swoim niebie. Tylko się odważ!". Mam poczucie że to co dobre już mnie spotkało i nie warto już na nic więcej czekać bo limit mojego szczęścia się wyczerpał. Nikt nie potrafi mi pomóc, jestem sama...Czy kiedy to przeczytasz podasz mi dłoń?...

1 komentarz: